O 4:00 w nocy zostałyśmy brutalnie obudzone i zmuszone do opuszczenia przedziału w celu kontroli granicznej. Na wpół śpiąc wyczłapałyśmy z wagonu i w małym budyneczku czekałyśmy godzinę w kolejce by Pan sprawdził czy zretuszowane zdjęcia w paszportach zgadzają się ze stanem aktualnym. Zgadzały się. Wróciłyśmy do łóżek. Planowo miałyśmy być w Płowdiw o 7, ale nasz pociag miał mały poślizg i dopiero o 10 ujrzałśmy bułgarskie słońce. Zostawiłyśmy bagaże na dworcu, kupiłśmy bilet na 18 na pociag do Kostecec, z którego jest 30 km do Borowca. Potem poszłyśmy odebrać nasz bilet na pociag z Sofii do Bukaresztu i około 12 rozpoczęłśmy zwiedzanie drugiego co do wielkości miasta w Bułgarii. Najpierw chłopcy parkurowcy, potem część starożytna i na koniec pyszny obiad w Happy Grill Bar. Około 19 byłysmy w Kostecec, ską taksówką podjechałyśmy pod same drzwi Hotelu Villapark w Borowcu. Pranie, kapiel, herbatka i do łóżka :)