Istambuł

Dojeżdżamy autokarem (7 euro) na plac Taksim, odwiedzamy bank, by wymienić trochę gotówki i wolnym spacerkiem, w promieniach tureckiego słońca, wolno maszerujemy Istikal Cadesi w kierunku naszego Hostelu. Po drodze próbujemy lokalnych wypieków - pyszne pomarańczowe wulkany smakują naprawdę niesamowicie! Po małym zamieszaniu z lokalizacją ChilloutHostelu, zostawiamy w przechowalni nasze bagaże i wyruszamy w miasto w poszukiwaniu biura Turista. Na miejscu dowiadujemy się, że nasze bilety na pociąg do Sofii możemy odebrać dopiero jutro rano. Nie zastanawiając się zbyt długo, zmierzamy do Pałacu Topkapi. Na miejscu okazuje się, że Turcy nie wiedzą czym jest zniżka studencka i za wejście trzeba zapłacić bagatela 20 lirów od osoby (czyli 40 zł!!!). Oczywiście, jakby tego było mało, wejście do Skarbca czy Haremu jest dodatkowo płatne... Osłabione tym nagłym odpływem gotówki i może trochę nieprzespaną nocą, kładziemy się na kamiennej półce w zacisznym miejscu i zapadamy w krótką drzemkę... a raczej A. zapada ;) ja w tym czasie oddaję się medytacji. Do odwrotu zmusza nas przerażający skurcz żołądków, wołających "JEŚĆ"! Natury nie da się oszukać, więc pędzimy do sił do Hostelu. Pytamy o drogę dwie nastolatki, licząc na ich znajomość angielskiego. No cóż, przeliczyłyśmy się. Wymachując rękami, zaśmiewając się do łez i nie rozumiejąc ani słowa, dziewczyny odprowadzają nas aż pod same drzwi. Dziękujemy im serdecznie za pomoc i idziemy do naszego pokoju. Szybka decyzja - zdrzemniemy się do 17, a potem idziemy na kolację. Pobudka, szybki prysznic i już pędzimy w kierunku Starego Miasta. Szybki lodzik w Masiu (tłum. zakupiłam jedną porcję lodów McFlurry w McDolandsie) a następnie trafiamy do uroczej knajpki, której właściciel Osmar zainteresował się naszą stylizacją na siosry Twins - let's be friends. Po długiej rozmowie, wracamy do Hostelu około 2 w nocy i podziwiamy z dachu hostelu panorame miasta. Szybka kąpiel i do łóżka.

Komentarze (0)